Czarne chmury zbierają się nad naszym zespołem a okazja by je rozgonić przepadła wraz z gwizdkiem sędziego kończącego sobotnie spotkanie. Wierni Kibice choć nielicznie zgromadzeni byli w tym dniu świadkami mizernej gry zawodników po której mogli czuć niedosyt i towarzyszące mu rozczarowanie. Nie na taki przebieg gry liczyli wszyscy, zwłaszcza że wygrane spotkanie gwarantowało spokojne utrzymanie naszej drużynie.
Ostatnie wysokie zwycięstwa w meczach wyjazdowych z lepiej notowanymi zespołami w lidze dawały nadzieje ze i tym razem będzie podobne. Niestety stało się inaczej a drużyna która zajmuje ostatnie miejsce w tabeli (pomijając Jastrząbkę) i walczy o przysłowiową „pietruszkę” wygrywa spotkanie. Bramkę, na wagę zwycięstwa strzelił w trzydziestej pierwszej minucie spotkania Krystian Pietrzak. Wykorzystał on prostopadłe podanie kolegi z zespołu i w dogodnej sytuacji pokonał Przemysława Harwata. Próby odrabiania jedno bramkowej straty przez piłkarzy Glinika zwłaszcza w drugiej połowie nie przyniosły spodziewanych efektów. Strzały Konrada Czechowicza, Jakuba Dziedzica czy Mateusza Jabłczyka były niecelne lub zbyt lekkie i nie mogły zaskoczyć bramkarza gości.
GKS GLINIK GORLICE 0:1 (0:1) RYLOVIA RYLOWA
Bramka spotkania:
Krystian Pietrzak 31’
Skład GLINIKA:
Glinik: Przemysław Harwat – Przemysław Rąpała, Daniel Ogrodnik, Tomasz Rząca, Grzegorz Banaszek, Wojciech Chorobik, Dawid Serafin (67’Piotr Stępkowicz), Mateusz Jabłczyk (70”Sławomir Ordyna), Krystian Baran, Konrad Czechowicz (65’Wojciech Laskoś), Jakub Dziedzic (75’Ignacy Gomulak).
Glinik: Krystian Baran, Dawid Serafin.
Marek Witek (Tarnów)
50 osób
"Drużyna, która nie zdobywa punktów na własnym boisku (co ostatnio często się zdarza), musi mieć kłopoty z utrzymaniem w lidze. I tak rzeczywiście jest. Porażka u siebie powoduje ze na najbliższy mecz do Białki Tatrzańskiej z zespołem Watry jedziemy po zwycięstwo które zapewni nam utrzymanie w IV lidze czyli wykonanie założonego planu bez oglądania się na wyniki innych drużyn."
podsumował spotkanie Kierownik Drużyny Andrzej Cetnarowski.