Gorliczanie na tarczy. Piłkarze Glinika Gorlice w sobotnim meczu wyjazdowym z liderem Orłem Ryczów w ramach 18. kolejki rozgrywek 4. Ligi małopolskiej musieli uznać wyższość przeciwnika przegrywając 0:2.
ORZEŁ RYCZÓW - GKS GLINIK GORLICE
2:0
(2:0)
6' Damian Zięba
26' Przemysław Kapek

Sędziowie: Paweł Bagan,Jan Moskal, Kazimierz Dzióbek

Widzów: 300

![]()
19' K. Olejnik, 29' M. Szafran, 53' M. Szafran, 82' K. Zięba, 84' M. Mikhnenko, 88' D. Kuliga, 89' D. Drąg, 90' D. Drąg, 90+5' M. Mikhnenko

60' A. Ciesielski, 76' J. Wojtysko,85' K. Konieczny, 90+3' J. Wojtysko

Ten mecz z pewnością nie był najszczęśliwszy dla zawodników klubu z Miasta Światła. Nie dość, że w drugiej połowie grali w osłabieniu, to nie potrafili też wykorzystać „jedenastki”.
Miejscowi wyszli na prowadzenie już w 6. minucie spotkania po trafieniu Damiana Zięby. Dwadzieścia minut później było 2:0 – strzelcem bramki tym razem był Przemysław Kapek. Nie był to koniec złych wiadomości dla oszołomionego GKS. Kilka minut po przerwie, boisko po czerwonej kartce (dwie żółte) musiał opuścić Mateusz Szafran i Glinik grał w dziesiątkę. Jakby tego było mało w 68. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Piotr Gogola… „Kropką nad i” był czerwony kartonik dla Mikhnienki w samej końcówce meczu.

Wydawało się, że dobrze weszliśmy w mecz, ale nie ustrzegliśmy się błędów. Rywal szybko prowadził 2:0, mieliśmy swoje sytuacje, próbowaliśmy odmienić coś w tym meczu, ale nie udało się. Czerwona kartka na pewno nam nie pomogła, ale w dziesięciu, tutaj duży szacunek dla chłopaków, nie było widać, że gramy o jednego piłkarza mniej, też potrafiliśmy stworzyć sobie kilka sytuacji, atakowaliśmy. Ostatecznie kończyliśmy to spotkanie w dziewiątkę. Gra na pewno nie jest taka, jak wszyscy oczekiwali. Teraz najważniejszy jest dla nas mecz z Watrą i na nim w pełni się koncentrujemy - powiedział trener Łukasz Krzysztoń.

